Marian Hemar
Kiedy ryba przepłynie
Kiedy wąż się prześliźnie
Gdy nietoperz przeleci u poddasza
Nie ma śladu na stawie
Ni w powietrzu, ni w trawie
I tak właśnie minęła miłość nasza
Niby nic się nie stało
Coś przemknęło, przewiało
Czemu z tym się pogodzić nie umiem
Czemu z tym się nie godzę
Chodzę nocą i chodzę
I nie rozumiem, nie rozumiem…
Co się z tym stało
Gdzie to poszło, gdzie to jest
Gdzie jest ogromny świat miłości naszej
Wspomnienie jakieś, jakiś uśmiech, jakiś gest
Jak duch po nocy wraca i serce straszy
Gdzie ciemne oczy twe błyszczące
W gwiazdach łez
Gdzie są ramiona twe
Rozpięte przy nie blisko
Co się z tym stało
Gdzie to poszło, gdzie to jest
Ach, zmarnowałeś wszystko
Jedna chwila i druga
Kropla łez, garstka śmiechu
Niespodzianie, przypadkiem, przelotem
Życie płynie, ucieka
Wciąż jest dalej, jak rzeka
Która nigdy nie wraca się z powrotem
Twoje słowa radosne, twe przysięgi miłosne
Czemu drogi do nich znaleźć nie umiem
Wczoraj, dziś, przed godziną
Byłam twoją jedyną
Nie rozumiem, nie rozumiem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz