Good bye
(Piosenka hollywoodzka)
Tadeusz Lubelski
Marlenie Dietrich
Kochać Panią łatwa rzecz,
Trzeba dumę przegnać precz,
Coraz niżej spuszczać nos
I nie skarżyć się na los.
Wręczać co dzień bukiet róż,
Twierdzić, że „harmonia dusz",
Żadnych żalów, żadnych scen,
Wzdychać i mieć mocny sen.
Bez ustanku Panią czcić,
W kinie — zachwyconym być,
Oglądając — nigdy dość! —
Jak całuje Panią ktoś...
Piękny amant, w to mu graj!
Good bye!
Wykupywać cały kiosk,
Po czym zdjęć wycinać stos
I recenzji spory plik
Uczyć się na pamięć w mig!
Niechęć do papugi — kryć,
Dla pań z filmu grzecznym być,
Czyścić raz na dzień bijou
I na spacer wlec Źużu.
Śpiewać Pani coś do snu,
Pieszcząc — ściągać jej dessous,
Ale potem umiar znać...
„Jutro zdjęcia, pora spać!"
I zapewniać, że to raj:
Good bye!
A gdy Pani party ma —
Czy mam wtedy iść i ja?
Udać, że już nie ma mnie,
Czy migreną wykpić się?
Tak stopniowo, z dnia na dzień,
Chować się wciąż głębiej w cień...
Oczekując całą noc
Nie spać, kryjąc się pod koc...
Lecz się telefonów strzec...
„Gdzie? — Nie twoja sprawa, wiedz!"
Rankiem, gdy już Pani jest,
Zdobyć się na czuły gest,
Wiedzieć, że jest Pani zła
I uciszać tylko psa:
„Też, Źużu, miłego graj!
Good bye!"
Tak przeżywszy lata trzy,
Swego pozbyć się esprit,
Zblaknąć i zestarzeć się,
Na przyjaźni kończąc? Nie!
Żeby potem jakiś drań,
Pierwszy lepszy łowca pań,
W moją rolę płynnie wszedł,
Mnie przypominając wnet?
Nie. Już lepiej, póki czas,
Kula, sztylet albo gaz...
Giń, miłości, spokój daj!
Good bye!
(Piosenka hollywoodzka)
Tadeusz Lubelski
Marlenie Dietrich
Kochać Panią łatwa rzecz,
Trzeba dumę przegnać precz,
Coraz niżej spuszczać nos
I nie skarżyć się na los.
Wręczać co dzień bukiet róż,
Twierdzić, że „harmonia dusz",
Żadnych żalów, żadnych scen,
Wzdychać i mieć mocny sen.
Bez ustanku Panią czcić,
W kinie — zachwyconym być,
Oglądając — nigdy dość! —
Jak całuje Panią ktoś...
Piękny amant, w to mu graj!
Good bye!
Wykupywać cały kiosk,
Po czym zdjęć wycinać stos
I recenzji spory plik
Uczyć się na pamięć w mig!
Niechęć do papugi — kryć,
Dla pań z filmu grzecznym być,
Czyścić raz na dzień bijou
I na spacer wlec Źużu.
Śpiewać Pani coś do snu,
Pieszcząc — ściągać jej dessous,
Ale potem umiar znać...
„Jutro zdjęcia, pora spać!"
I zapewniać, że to raj:
Good bye!
A gdy Pani party ma —
Czy mam wtedy iść i ja?
Udać, że już nie ma mnie,
Czy migreną wykpić się?
Tak stopniowo, z dnia na dzień,
Chować się wciąż głębiej w cień...
Oczekując całą noc
Nie spać, kryjąc się pod koc...
Lecz się telefonów strzec...
„Gdzie? — Nie twoja sprawa, wiedz!"
Rankiem, gdy już Pani jest,
Zdobyć się na czuły gest,
Wiedzieć, że jest Pani zła
I uciszać tylko psa:
„Też, Źużu, miłego graj!
Good bye!"
Tak przeżywszy lata trzy,
Swego pozbyć się esprit,
Zblaknąć i zestarzeć się,
Na przyjaźni kończąc? Nie!
Żeby potem jakiś drań,
Pierwszy lepszy łowca pań,
W moją rolę płynnie wszedł,
Mnie przypominając wnet?
Nie. Już lepiej, póki czas,
Kula, sztylet albo gaz...
Giń, miłości, spokój daj!
Good bye!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz