Aleksander Wertyński - Концерт Сарасате
Koncert Sarasatego
Tadeusz Lubelski
Pani amant ma garb, zrzędny staruch jest z niego.
Jest zazdrosny, nieczuły i zwykł Panią bić;
Lecz gdy koncert na skrzypcach gra Sarasatego,
Pani serce gotowe pod niebo się wzbić.
To jest alfons z natury. Zna dobrze sekrety,
Dzięki którym kobietę się spycha na dno...
Ale kiedy uwalnia ze strun flażolety,
Boskim księciem się staje, natchnionym Pierrot.
Okradł Panią, zniewolił, Jej honor roztrwonił.
Femme de luxe przemieniła się wnet w femme de chambre,
Już jest dawno niemodny, w żałośnie złym tonie
Pani żakiet z kretonu, co wonią tchnie ambre...
Sobą Pani pogardza, nie cierpi też jego,
Wycieńczona, ciężarna, samotna jak pies,
Lecz gdy on zacznie koncert grać Sarasatego,
Pani kocha go — dziko, namiętnie, do łez!
W Pani gestach, manierach, i w twarzy czasami,
Przykry cynizm się zjawił. Jak można z tym żyć?
I jak można tak deptać kiść bzu obcasami?
I czyż można tak gorzko, złośliwie tak drwić?
Udręczona od pieszczot łobuza wstrętnego,
Pani dławi się w kącie ostatnią swą łzą.
Wtedy on znów dla Pani gra Sarasatego,
I jej dusza na powrót wypełnia się krwią.
Fot. Pablo de Sarasate
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz