Tadeusz Lubelski
Tak się wstydzę za Panią. Wprost oczom nie wierzę -
Czy to aby nie sen?, pytam w krąg raz po raz -
By z Księżniczki Malène, błyskotliwej i świeżej,
W ślepą owcę się zmienić przez tak krótki czas!
On tak Panią zmarnował! Uparty i butny,
Kwiaty Pani fantazji bezmyślnie tak ściął!
I co z Pani zostało, z Jej min rezolutnych,
Z sympatycznych żarcików, liścików i psot?
To on Pani istotę przerobił doszczętnie!
Pani myśli przekształcił w przeciętność bez barw!
Pani słowa tak zwiędły! Opadły tak smętnie
Wszystkie dumne Jej „nie", wszystkie ciche Jej „tak".
To mnie smuci do łez. Lecz i śmieszy, niestety,
Że ten kretyn, nie wiedząc, co warta Jej cześć,
Konfitury usmażył z tej „Róży Poety",
Zimą wyjmie z kredensu i zacznie je jeść.
Lecz o jednym on nie wie: im człowiek śpi głębiej,
Tym gwałtowniej się potem przeraża swym snem!
Żegnam Panią więc z Bogiem, bez gróźb i potępień,
Pani imię całuję w powieki, Malène.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz