Kult, Jacek Bończyk - Gwiazda szeryfa
Stanisław Staszewski
Zabłysła gwiazda, szeryfa znak
W zaroślach szmer, to banda zbirów czai się tak
Źrenicą czarną patrzą w siebie lufy dwie
Papierowe miasto pali się
U wrót czterema kopytami zarył się koń
Zarobił kulkę Bill gdy Bess śmiała się doń
Ten western przecież dobrze z życia każdy zna
Gdy szczęście blisko to zza węgła pada strzał
O szeryf, szeryf - o le, le, le
Do olster sięgnij i pokonaj moce złe
Bo dobro trwalsze jest od skał
A wszystko zło przepada, gdy twój zagrzmi strzał
Do świtu jeszcze wiele godzin, wiele snów
A w domu tyle niepotrzebnych, drętwych mów
Przyzywa zimnym blaskiem neonowych łun
Na rogu ofiar i obrońców bar saloon
To banda pije, wszak ich znasz
Patrz jak fałszywie się uśmiecha każda twarz
Ty razem z nimi brzęknij w szkło
Czekając na szeryfa, co wypleni zło
Gdzie jesteś szeryf – gdzie, gdzie, gdzie
Nie pozwól nam do końca rozczarować się
To przecież dobro trwalsze miało być od zła
A nocy mrok miał krócej trwać od świateł dnia
Szeryfów nie ma - nie, nie, nie
Nie zagrzmią złote kolby, banda naprzód prze
Cierpliwa kropla drąży skały złom
Tornado wyje ciemną nocą, chwieje się dom
Bum
Kup bilet i na western spiesz
Gdy się nie cieszysz życiem, to się śmiercią ciesz
A kiedy błysną światła, zmilknie kamer szum
Spójrz na ulicę - to szeryfów stąpa tłum
Obejmij dłonią kolbę, palcem zmacaj spust
Bądź czujny i nic nie mów, ani pary z ust
Choć nawet zegar dziejów bije smutny ton
To twoje serce prawdę mówi a nie on
O szeryf, szeryf, trzymaj się
Tak bardzo dobrze nie jest, ale nie jest źle
Pamiętaj bez zbytecznych słów
Dopóki żyjesz możesz walić z obu luf
Bum, bum
Stanisław Staszewski
Zabłysła gwiazda, szeryfa znak
W zaroślach szmer, to banda zbirów czai się tak
Źrenicą czarną patrzą w siebie lufy dwie
Papierowe miasto pali się
U wrót czterema kopytami zarył się koń
Zarobił kulkę Bill gdy Bess śmiała się doń
Ten western przecież dobrze z życia każdy zna
Gdy szczęście blisko to zza węgła pada strzał
O szeryf, szeryf - o le, le, le
Do olster sięgnij i pokonaj moce złe
Bo dobro trwalsze jest od skał
A wszystko zło przepada, gdy twój zagrzmi strzał
Do świtu jeszcze wiele godzin, wiele snów
A w domu tyle niepotrzebnych, drętwych mów
Przyzywa zimnym blaskiem neonowych łun
Na rogu ofiar i obrońców bar saloon
To banda pije, wszak ich znasz
Patrz jak fałszywie się uśmiecha każda twarz
Ty razem z nimi brzęknij w szkło
Czekając na szeryfa, co wypleni zło
Gdzie jesteś szeryf – gdzie, gdzie, gdzie
Nie pozwól nam do końca rozczarować się
To przecież dobro trwalsze miało być od zła
A nocy mrok miał krócej trwać od świateł dnia
Szeryfów nie ma - nie, nie, nie
Nie zagrzmią złote kolby, banda naprzód prze
Cierpliwa kropla drąży skały złom
Tornado wyje ciemną nocą, chwieje się dom
Bum
Kup bilet i na western spiesz
Gdy się nie cieszysz życiem, to się śmiercią ciesz
A kiedy błysną światła, zmilknie kamer szum
Spójrz na ulicę - to szeryfów stąpa tłum
Obejmij dłonią kolbę, palcem zmacaj spust
Bądź czujny i nic nie mów, ani pary z ust
Choć nawet zegar dziejów bije smutny ton
To twoje serce prawdę mówi a nie on
O szeryf, szeryf, trzymaj się
Tak bardzo dobrze nie jest, ale nie jest źle
Pamiętaj bez zbytecznych słów
Dopóki żyjesz możesz walić z obu luf
Bum, bum
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz