Sanatorium
Jan Wołek
Na jeden dworzec w wielkiej ciszy
Spływa ogromna ludzi rzeka
Pytania lęgną się jak myszy
Co nas tu czeka co nas czeka
I już swój numer masz i stolik
Tu będziesz Bogiem albo rzeczą
Wiec tylko powiedz co cię boli
A cię wyleczą lub skaleczą
Bo czy podoba się czy nie panowie panie
Zawsze będziecie chudym losu audytorium
Tak to już jest gdy ma się skierowanie
Do sanatorium, sanatorium, sanatorium
Bo czy podoba…
W imadle ciała groszek duszy
I się nie wyrwie żadną siłą
W ciszy zmieniają się turnusy
A sanatorium jest jak było
Wierzymy wciąż, że zwyciężymy
Marchewka majta się u kija
Na szybie motyl w środku zimy
Rwie się na wolność, co zabija
Jan Wołek
Na jeden dworzec w wielkiej ciszy
Spływa ogromna ludzi rzeka
Pytania lęgną się jak myszy
Co nas tu czeka co nas czeka
I już swój numer masz i stolik
Tu będziesz Bogiem albo rzeczą
Wiec tylko powiedz co cię boli
A cię wyleczą lub skaleczą
Bo czy podoba się czy nie panowie panie
Zawsze będziecie chudym losu audytorium
Tak to już jest gdy ma się skierowanie
Do sanatorium, sanatorium, sanatorium
Bo czy podoba…
W imadle ciała groszek duszy
I się nie wyrwie żadną siłą
W ciszy zmieniają się turnusy
A sanatorium jest jak było
Wierzymy wciąż, że zwyciężymy
Marchewka majta się u kija
Na szybie motyl w środku zimy
Rwie się na wolność, co zabija
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz