Duchy - Jeremi Przybora


Igor Śmiałowski
Renata Kossobudzka
Duchy

Jeremi Przybora

Duchy!
Jesteśmy duchy lekkie, zwiewne.
Puchy.
Ulotne puchy w ksykacie dusz.
Ruchy
nieziemskie mamy i powiewne.
Duchy
nieaktualnych,
nieaktualnych,
nieaktualnych osób już!
Cha! Cha! Cha!
Tararira!...

Widma.
Konwencjonalnie – zwykle w bieli.
Świt nas
wyciera gumką z karty dnia.
Wstyd ma –
kto się przed nami skrył w poscieli.
Widma
z takiego śmieją,
okropnie śmieją!
Cha! Cha! Cha!
Tararira!

Zmory.
Najlepszy sposób na bachory.
Goryl
tak nie wystraszy ich jak my.
Wory
nam wtedy służą za ubiory.
Chory
ze strachu bachor,
ze strachu bachor,
ze strachu bachor w majtki pstrzy.
Cha! Cha! Cha!
Tararira!

Zjawy
złaknione żartu i zabawy,
kawy,
wódeczki, seksu, sztuki mięs,
wrzawy,
gazetek, kina i Warszawy.
Zjawy –
za tym tęsknimy
i łzy sączymy,
i łzy sączymy spoza rzęs.
Cha! Cha! Cha!
Tararira!...

Duchy.
Za dawne grzechy pełne skruchy.
Muchy
wyrzutów sumień gryzą nas.
Druhy!
Ach, w ciał obleczcie tylko ciuchy
duchy,
a będą grzeszyć,
na nowo grzeszyć,
wesoło grzeszyć z wami wraz!
Cha! Cha! Cha!
Tararira!...

Obrazy: Stephen Mackey

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz