Na cztery ręce - Jan Wołek


Andrzej Zaucha
Danuta Błażejczyk
Na cztery ręce

Jan Wołek

Co można więcej na cztery ręce
Kiedy walczyk nasz w męce skonał już
My nowożeńce w strasznej udręce
Dwa spojrzenia cielęce, zimny tusz
Bo bez mamy, ani rusz
Zimny tusz, bo bez taty ani rusz

Ach, przybądź inwencjo
Na przekór tym konwencjom
Bo z samą potencją, męki
I wnet uczuć inflacje
Przyśpieszą aberracje
Frustracje, dewiacje, męki

Co można więcej na cztery ręce
W Michaliny półksiędze stronic brak
My nowożeńce w alkowy scence
Jak te cięte kaczeńce w suchy piach
I w dodatku tonąc w łzach...

My w ciągłej rozterce
Co zmienić w tej fuszerce
By mocniej nam serce biło
Jak było? Nie, nie było
To niezłe na otyłość
Subtelna zawiłość - miłość...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz