Kucyk - Wojciech Młynarski


Wiesław Michnikowski
Kucyk

Wojciech Młynarski

Historyjka ta jest prosta,
chociaż głębszy sens zawiera:
burza włosów mi wyrosła,
więc poszedłem do fryzjera.
Fryzjer, fakt, że jakiś nowy,
rzekł mi, bom wyglądał sennie:
„Ja się zajmę pańską głową,
a pan się  tymczasem zdrzemnie...”.
Po czym szczęknął nożycami
z góry, z dołu, tam cyk, tu cyk
i gdym przysnął, za uszami
wystrzygł mi był taki kucyk...
Obudziłem się na koniec,
patrzę w lustro, ziewam błogo,
czoło dobrze, dobrze skronie,
z tyłu jakby mysi ogon!
Mówię: „Chyba pan oszalał?
Tnij pan to, bo czasu szkoda!”.
Fryzjer się rumieńcem zalał,
mówiąc – „Mistrzu... taka moda...”.
„Tnij pan – mówię – nie uchodzi
robić z siebie pośmiewisko,
niech kucki noszą młodzi!”.
Na co on rzekł: „Artysto,
Pańska czaszka to antyczna
rzeźba, która aż się prosi,
władcza i majestatyczna,
żeby taki kucyk nosić!”.
Mówię: „Przestań pan wydziwiać
i robić mi z mózgu wodę.
i w ogóle uszczęśliwiać,
nie pytając mnie o zgodę!
Proszę wziąć do ręki brzytwę
ciąć i nie truć głupstw na próżno!”.
Fryzjer stoczył z sobą bitwę,
lecz mi w końcu kucyk urżnął.
Następnego dnia o świcie,
gdy na stole stygła kaszka,
popatrzyłem w
swe odbicie:
rzeczywiście... grecka czaszka...
Odstawiłem talerz pusty,
w radio szedł reportaż z Hradczan,
a ja zyrk ukradkiem w lustro:
rzeczywiście... czaszka władcza...
Brew zmarszczywszy, w lustro patrzę,
opuściłem ją... uniosłem...
co ja robię w tym teatrze,
powinienem zostać posłem.
Albo lepiej senatorem,
mieć dyplomatyczny paszport,
w rządzie miałbym szanse spore
rzeczywiście... z taką czaszką...
A rozsadek – milcz kretynie –
szydzi i mną poniewiera,
myślę jednak, gdy czas minie,
znów do tego pójść fryzjera.
Do fryzjera skoczę chyżo
i w te czasy głupio-smutne,
niech mi znowu co wystrzyże...
ja to potem i tak utnę...
Ale przedtem zły, czy chmurny
fryzjerowi naddam ucha –
komplementów, nawet bzdurnych,
strasznie się przyjemnie słucha...

2 komentarze: