Andrzej Sikorowski
Kiedy na jesień nie ma rady
Nic tylko usiąść i zatęsknić
Wtedy wyjmuję z dna szuflady
Najstarszy szkolny swój pamiętnik
Dotykam rogów z sekretami
Których nie wolno za nic ruszyć
I łączę twarze z imionami
Zapisanymi w kącie duszy
Gdzie ich po świecie wszystkich rozwiało
Ilu do dziś ma byczą minę
Czy się udało, czy się udało
Szczęście wydusić niby cytrynę
Co z tych dzieciaków dzisiaj zostało
I co tam robią w najdalszej dali
Czy się udało, czy się udało
Pamiętać zawsze jak obiecali
A kiedy jesień dookoła
Zapała drzewa pańskim gestem
To mam ochotę głośno wołać
Że tutaj czekam, że tu jestem
Że jeśli też potrafią tęsknić
Za czasem, który skryła mgła
To niech popatrzą w swój pamiętnik
Jak jedna Anka z trzeciej A...
Kiedy na jesień nie ma rady
Nic tylko usiąść i zatęsknić
Wtedy wyjmuję z dna szuflady
Najstarszy szkolny swój pamiętnik
Dotykam rogów z sekretami
Których nie wolno za nic ruszyć
I łączę twarze z imionami
Zapisanymi w kącie duszy
Gdzie ich po świecie wszystkich rozwiało
Ilu do dziś ma byczą minę
Czy się udało, czy się udało
Szczęście wydusić niby cytrynę
Co z tych dzieciaków dzisiaj zostało
I co tam robią w najdalszej dali
Czy się udało, czy się udało
Pamiętać zawsze jak obiecali
A kiedy jesień dookoła
Zapała drzewa pańskim gestem
To mam ochotę głośno wołać
Że tutaj czekam, że tu jestem
Że jeśli też potrafią tęsknić
Za czasem, który skryła mgła
To niech popatrzą w swój pamiętnik
Jak jedna Anka z trzeciej A...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz