Romans otwocki - Maciej Zembaty


Romans otwocki


Maciej Zembaty

Poznałam go w pociągu elektrycznym
Jechał na Otwock, zupełnie jak ja
Nieokrzesany, jednak romantyczny
Taki jak ja był ten Euzebiusz K.
Spoglądał na mnie jakby napastliwie
"Co się pan patrzy?" - szepnęłam więc doń
"Bo co, nie wolno?" - odparł błyskotliwie
A ja wiedziałam, że już tylko on

Dusza słowiańska - nieokiełznana
Sokół stepowy, Euzebiusz K.
Dusza słowiańska - niepokonana
Co zawsze pędzi, zawsze gna

A potem jakoś od słowa do słowa
Nazajutrz flaki stawiał w barze Flis
Po flakach piwo, przy piwie flirtował
"Czy chcesz być moją? Powiedz, powiedz, chcysz?"
Ta noc w Otwocku była objawieniem,
Euzebiusz odbił wermut Montevert
Potem zniknęło wszystko, jak westchnienie
We wspólnym rytmie połączonych serc

Dusza słowiańska ...

Gdy nad Otwockiem ranne wstały zorze
Euzebiusz odszedł hen, jak złoty sen
A ja wciąż tęsknię, wciąż myślę, że może
Na linii Otwock znów spotkamy się
Niech wróci nawet bez zegarka Błonie
Bez odbiornika Kasprzak typu Twist
Bez mego płaszcza na ciepłym muflonie
Byleby wrócił, wrócił jeszcze dziś

Dusza słowiańska - nieokiełznana
Sokół stepowy Euzebiusz K.
Hej, sokoliku - cóż mi zostało
Jeno ten refren, co w piersi łka...

Alina Janowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz