Kapitańska ballada - Tadeusz Urgacz


Włodzimierz Kotarba
Kapitańska ballada

Tadeusz Urgacz

Z dalekich miast Północy
Gdzie słońce lśni jak mosiądz
Wracają nasi chłopcy
Przez chłodne fale mórz
A każdy rad by posiąść
Uśmiechy twe, Małgosiu
Blask bursztynowych włosów
I słodycz twoich ust

Hej, weselcie się, dziewczęta
Zawiruje w tańcu świat
Nim się która opamięta
Nim ocknie się, całusów pozna smak
Oj, niewdzięcznie i niełatwo
Oprzeć się pogromcom mórz
Pilnuj serca, Małgorzatko
Nieczuła bądź na słowa skarg i próśb

Lecz nim do celu marzeń
Przybyli marynarze
Kapitan wiele razy
Przemawiał do nich tak:
"Ja radzę wam co żywo
Z miłością skończyć tkliwą
Co serca marynarzy
W zbutwiały zmienia wrak"

Hej, surowy kapitanie
Próżno gniewnie marszczysz brwi
W marynarskim wolnym stanie
Wesoło ci, dopóki serce śpi
Oj, z miłością nie tak łatwo
Jej się nie wywinie nikt
Pilnuj serca, Małgorzatko
Choć nie chce go wytrawny morski wilk

Kapitan poznał wreszcie
Małgosię w morskim mieście
Pokochał ją, jak gdyby
Miał siedemnaście lat
Przez mórz spienione grzywy
Odpłynie nieszczęśliwy
Bo dawno już jej serce
Zagarnął bosmanmat

Oj, z miłością nie tak łatwo
Jej się nie wywinie nikt
Poznał miłość Małgorzatki
I gorycz jej niejeden morski wilk
Hej, odjazdu czas nastanie
I odpłyną chłopcy w świat
Pilnuj serca, kapitanie
Nie pozwól go w zbutwiały zmienić wrak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz