Zofia Kamińska
Mój biedny aniele
Anna Markowa
Marneś miał ze mną życie, mój aniele stróżu
Goście w dom zajeżdżali głośno i po prostu
Świętowali pogodę, uciekali z burzą
A ty mnie miłowałeś przez wszystkie dni postu
Uczty cię nie bawiły, tańce ni kielichy
Miodopłynne rozmowy i chóralne pienia
W kącie sobie siedziałeś nieodmiennie cichy
Echo słów niemówionych, cień mojego cienia
Wieczne pilnowanie w piątek i w niedzielę
A to wszystko na nic, biedny mój aniele
Ja na zatracenie, ja na zakochanie
Po co ci, aniele, próżne stróżowanie
Marneś miał ze mną życie, mój aniele stróżu
Ani mnie upilnować, ani mieć pociechę
Niebian całkiem odmiennych widząc po kościele
Z nimi szłam na spacery do lasu, za rzekę
Ratować mnie nie mogłeś, nie słuchałam ciebie
A twoje mądre rady miałam zawsze za nic
Tak ciężko pracowałeś na pochwałę w niebie
Niby wierny sługa u kapryśnej pani
Wieczne pilnowanie w piątek i w niedzielę...
Poszarzały ci skrzydła, poszarzała wiara
I tylko pozostało nadziei niewiele
Że to już niezbyt długo, kiedy będę stara
Bóg ci to wynagrodzi, stróżu mój aniele...
Obraz: Victoria Stoyanova
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz