Szumiały mu echa kawiarni - Jerzy Boczkowski


Stanisław Ratold, Józef Konnrad
Szumiały mu echa kawiarni

Jerzy Boczkowski

W kawiarni stałym gościem był
Cel życia miał utarty
Zwyczajnie, ot, bezmyślnie żył
Kobietki, wino, karty

Kawiarnia domem była dlań
Tam oddychał piersią całą
Przy boku Helek, Zosiek, Mań
Wcale spać mu się nie chciało

A rankiem, w biurze, jak przez mgły
Złociste roił sny

Szumiały mu echa kawiarni
Całunem się kładły na skroń
Antośki. Maniusze, koledzy tak gwarni
Zza mgły uśmiechali się doń

Całusy pieściły mu usta
Muzyki upajał go czar
I wrzała zabawa tak miła, choć pusta
W korowód splatając się mar

Wtem wojny grom znienacka padł
Na czapkach orły błysły
Nasz laluś kawiarniany zbladł
Lecz wahań chwile prysły

I gdy mu pierwszych bitew dym
Osmalił twarz pobladłą
Humorem wszystkich dziwił swym
Plótł, co na język wpadło

I tylko czasem nocne mgły
Wskrzeszały dawne sny

(Aż kula, gdy na przodzie biegł
Przecięła życia ścieg)

Szumiały mu echa kawiarni
Całunem się kładły na skroń
Antośki. Maniusze, koledzy tak gwarni
Zza mgły uśmiechali się doń

Całusy pieściły mu usta
Muzyki upajał go czar
I wrzała zabawa tak miła, choć pusta
W korowód splatając się mar

Obraz: Isaac Israels

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz