Ocean niespokojny - Janusz Kondratowicz


Halina Frąckowiak
Ocean niespokojny

Janusz Kondratowicz

Walizki dwie i nieba dwa na drogę
Bo jedno tu, a drugie już gdzieś tam
Więc drżałaś, gdy lot spóźniał się, a potem
Zniknęłaś wśród drgających plansz i lamp

Ocen był nie większy niż twe serce
Myślałaś, że to w chmury krok, nie w sen
Samolot siadł, ktoś chwycił cię za rękę
Złożyłaś świat z tych paru scen

Przez rok, przez dwa, byłaś jak ogień
Przez rok, przez dwa, wciąż w blasku braw
Nie znałaś dnia z napisem koniec
Lecz raz po raz szloch ściskał krtań

Popłynął czas po nitkach stu autostrad
Już więcej wiesz niż w klatce ptak, niż cień
Zmieniłaś twarz, lecz w sercu cierń pozostał
i pękło coś, bo trudno żyć pod szkłem

Wciąż hotel twój chce sięgnąć aż do nieba
I kaprys dnia wciąż mniej jest wart niż czek
A jednak ty, gdy patrzysz na ocean
Wpatrujesz się w ten drugi brzeg

Przez rok przez dwa…

Przez rok przez dwa byłaś jak ogień
Przez rok przez dwa , wciąż w blasku braw
Gdy znajdziesz dzień z z napisem koniec
Czy wtedy też szloch ściśnie krtań

Obrazy: Peregrine Hetahcote

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz