Zbieg - Marcin Styczeń


Marcin Styczeń - Zbieg

Albo bywa przed
Albo bywa po
Umysł mój jak zbieg
Stamtąd niesie coś
Nie zatrzyma się
Bo ma nowy plan
Biegnie w przyszłość gdzieś
W wirtualne tam

Wszędzie bywa więc
Nigdzie nie ma go
Życia każdy strzęp
Łapie w pustą dłoń
Lecz nie składa się
Co rozerwał czas
Biegnie dalej zbieg
W błędnym kole szans

Tylko tu i teraz
Serce krzyczy dość
Nie wie jak pozbierać
Potłuczone szkło
Tylko tu i teraz
Serce pełne łez
W całość chce pozbierać
Rozproszony sens

Nie usłyszał zbieg
Krzyku ani łez
Na obrzeża szedł
Bezdrożami biegł
Słuchał różnych prawd
Z zachodu po wschód
Lecz nie znikał brak
Lecz nie znikał głód

Gdy zatrzymał się
Na rozstaju dróg
Zamiast w górę biec
Zaczął schodzić w dół
Tak trudno się szło
Kolan ostry ból
Chciał powstrzymać go
Nie pozwolił mu

Nagle tu i teraz
Umysł w serce spadł
W całość wnet pozbierał
Rozproszony świat
Nagle tu i teraz
Znikło przed i po
Wieczność się otwiera
Jestem - to jest to

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz