Marek Grechuta
Żyli długo i szczęśliwie
Przez cichutkie wiatru granie
Nadsłuchuję z każdej strony
Nagle wpada prosto z nieba
Pewien pomysł zagubiony
By przypomnieć sobie bajkę
Żyli długo i szczęśliwie
Chociaż to nam się wydaje
Niemożliwe niemożliwie
Więc chociaż ty od dawna nie wierzysz
W takich bajek zakończenie
Niech nas jeszcze nie ogarnie
Zniechęcenie i zwątpienie
Przy księżyca srebrnej tarczy
Snułem długo myśl o tobie
Pomyślałem, że wystarczy
Nam po jednym tylko słowie
Tobie długo, mnie szczęśliwie
Lub na odwrót, mniejsza o to
Niepotrzebne by nam było
Wtedy srebro ani złoto
Zbudź mnie jutro, jutro rano
Na największe rozświtanie
I niech wiatr otworzy okno
Na porannych dzwonów granie
Abym przeczuł choć przez chwilę
Przez sekundę, okamgnienie
Tamtej bajki o miłości
Wyjaśnione zakończenie...
Żyli długo i szczęśliwie
Przez cichutkie wiatru granie
Nadsłuchuję z każdej strony
Nagle wpada prosto z nieba
Pewien pomysł zagubiony
By przypomnieć sobie bajkę
Żyli długo i szczęśliwie
Chociaż to nam się wydaje
Niemożliwe niemożliwie
Więc chociaż ty od dawna nie wierzysz
W takich bajek zakończenie
Niech nas jeszcze nie ogarnie
Zniechęcenie i zwątpienie
Przy księżyca srebrnej tarczy
Snułem długo myśl o tobie
Pomyślałem, że wystarczy
Nam po jednym tylko słowie
Tobie długo, mnie szczęśliwie
Lub na odwrót, mniejsza o to
Niepotrzebne by nam było
Wtedy srebro ani złoto
Zbudź mnie jutro, jutro rano
Na największe rozświtanie
I niech wiatr otworzy okno
Na porannych dzwonów granie
Abym przeczuł choć przez chwilę
Przez sekundę, okamgnienie
Tamtej bajki o miłości
Wyjaśnione zakończenie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz