Wojciech Młynarski
Ballada o szczurach
Przed wieloma wiekami, za siedmioma górami
Piękne miasto wznosiło swe mury
A w nim ludzie pędzili rajski żywot do chwili
Kiedy w mieście zjawiły się szczury
Szczury złe i ogromne, szczury głodne, bezdomne
Po ulicach krążyły gromadą
Śmiałe tak z tego głodu, że ni ogień, ni woda
Nikt i nic nie dawało im rady
Aż mieszkańcy przebiegli w pewnej chwili spostrzegli
Że już chyba przegrali na pewno
Gdy się zjawił flecista i na flecie zaświstał
Melodyjkę cichutką a rzewną
Szczury złe i ogromne, szczury głodne, bezdomne
Usłyszawszy głos fletu daleki
Wpadły w zachwyt i z piskiem otoczyły flecistę
Poszły za nim i wpadły do rzeki
Po czym miasta mieszkańcy wszczęli gody i tańce
I choć przedtem się trzęśli jak liście
Rozbawieni, weseli z głupich szczurów się śmieli
Co w zachwycie wierzyły fleciście
Tu się kończy ballada, której morał powiada
Choć od sprawy tej dzielą nas wieki
Zważaj bracie, gdy w życiu idziesz za kimś w zachwycie
Żebyś nie wpadł jak szczury do rzeki
1970
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz