Wojciech Młynarski - Kogo udajesz przyjacielu?
Codziennie, gdy mnie świt obudzi
Łeb zmoczę wodą, zjem śniadanie
A potem wbiegnę między ludzi
Powraca zaraz to pytanie
Może to chora wyobraźnia
Ciągle pytanie to ponawia
Nie wiem, lecz przecież tak wyraźnie
Wciąż zauważam coś, co sprawia
Że spytać ludzi chcę tak wielu
Którzy przechodzą moją drogą
Kogo udajesz, przyjacielu, kogo?
Często to trudno zauważyć
I gestem facet się nie zdradzi
I tak z tym kłamstwem mu do twarzy
I tak tokuje i tak sadzi
Zamyka myśli w krągłe zdania
Z bliższym i dalszym dopełnieniem
Nie ma momentu zawahania
Układa mu się to myślenie
Jak strojny smoking na modelu
A mnie pytanie dręczy srogo
Kogo udajesz, przyjacielu, kogo?
A może szczęścia dać mi zaznać
Ot, bezczelności szczypta tycia
Jest we mnie taki kawał błazna
Że mi wystarczy na pół życia
I mógłbym sobie pofolgować
Nim mi się mroki nocy przetrą
Z wesołą wiarą się blatować
Śpiewać i tańczyć tango retro
Ale pytaniem jednym z wielu
Przerwałem sobie sjestę błogą
Kogo udajesz, przyjacielu, kogo?
I coraz rzadziej wraca chwila
Ulotna chwila, w której marzę
Że są gdzieś ludzie, co się mylą
Co się przyznają do porażek
I biegnę szukać takich ludzi
Przydać swój kłopot ich kłopotom
To choć przez chwilę móc się łudzić
Przez chwilę łudzić się, że oto
O jedną spytać ze spraw wielu
Ja ich i oni mnie nie mogą
Kogo udajesz, przyjacielu, kogo?
1970
Słowa na dziś
OdpowiedzUsuń