Georges Brassens - Le testament
Zespół Reprezentacyjny - Testament
Jarosław Gugała
Smutny jak czarna chmura będę,
gdy wezwie mnie do siebie Pan:
"Czas byś przekonał się nareszcie,
czy rzeczywiście jestem tam".
Tu palec Boży wskaże niebo
i drogę, którą trzeba iść.
Kto wie czy stoi jeszcze drzewo,
z którego trumnę zrobią mi?...
Lecz nim w grobowcu się wymoszczę,
zapalę fajkę jeszcze raz
i pewnie będzie korcić troszkę,
by na wagary z trumny zwiać.
Co z tego, że się będzie gniewał
cały żałobny orszak mój?
Pogrzeb to fraszka - gorsza bieda,
gdy się na własny spóźnisz ślub.
Więc zanim chór anielski wzmocnię
i nim zasiedlę obłok swój,
chcę jeszcze przedtem stracić głowę
i jeszcze raz choć wpaść pod stół,
powiedzieć komu: "Kocham Ciebie",
ściskając w dłoniach swych jej dłoń,
z płatków oskubać chryzantemę -
"kocha, nie kocha" całą noc…
Niech sprawi Bóg, by wdowa po mnie
ból wielki w sercu czuła swym,
by nie musiała gryźć cebuli
chcąc miłość swą okazać mi.
A potem męża mych wymiarów
niech Bóg mej żonie raczy dać,
by z moich koszul i krawatów
pożytek jeszcze jakiś miał…
Niech będzie panem mojej żony,
oddaję mu też cały dom,
lecz niech go ręka Boska broni,
gdy źle miał będzie z nim mój kot.
Bo chociaż mściwy ja nie jestem,
wie o tym dobrze każdy tu,
lecz jeśli kotu krzywdę zrobi,
to trup, mogiła, trumna, grób…
I na tym kończę mój testament,
jeszcze ostatnia wola ma:
"Zamknięte, bowiem już umarłem" -
niech na mych drzwiach ktoś napis da.
I jeszcze tylko pocieszenie,
że z bólem zębów koniec już -
i się pogrążę w zapomnienie,
ludzkiego losu wspólny grób…
Tutaj w przekładzie W. Młynarskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz