Franek - Jan Wołek


Maryla Rodowicz - Franek

Jan Wołek

Ja tu robię w tej tancbudzie za barmankę
I się nudzę, ale jakoś nigdy z Frankiem
Witaj bracie, agregacie, jest możliwe, że go znacie
Tego zwierza, straszliwego nietoperza

W tej tancbudzie robi na etacie sępa
Tyle jego co wymęczy i wystęka
A za Frankiem cztery fanki z okolicznej budowlanki
Pierze jeżą i co powie to mu wierzą

Franek to jest szatan, Franek to jest szatan
Pół Belmonda, pół wielbłąda, made in Japan
Ekstra klasa, brat cioteczny Savalasa
Czyli krótko w wielkim jaju małe żółtko

Dla piszczących małolatek mistrz karate
Napędzany prądotwórczym agregatem
Kiedy zacznie ćwiczyć pady to ze śmiechu mam zajady
A przy rzutach to już można umrzeć w butach

On taekwonda uczył się od Jamesa Bonda
Coś przypadkiem w dekaefie raz podglądał
Finezyjne ciosy Klosa, małym palcem w dziurkę nosa
A po cherry zna jedynie pad na plery

Franek to jest szatan...

Kiedy Franio da już bardzo ostrą banię
Wtedy trzeba troszkę ostrzej mówić z Franiem
A jak się wykaże Franek to i bilet na poranek
Oraz krówkę i miętową balonówkę

Jak po sobie Franek ładnie pozamiata
Bo mu nie dam więcej grać na automatach
A jak Franek nie posprząta to postawie go do kąta
Huknę w głowę i zabiorę kieszonkowe...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz