Moja paranoja - Jonasz Kofta


Jonasz Kofta - Moja paranoja

Alkohol na ogół wchłaniam
Wszystkie gatunki do wytrzymania
Wchłaniam bimber, brzozowę, wodę „Chypre”, „Być może”
Wchłaniam brym, berbeluchę... politury nie mogę
Może mógłbym i politurę, gdybym w gardle był gładszy...
No co się tak patrzysz?

Życie poznałem na wylot
Byłem pumpernikiel, kaskader i pilot
W jednym filmie to z drugim kaskaderem – Śliwą
Przeszło dwieście metrów leciałem... po piwo
To był wyczyn, bo mieliśmy po dwa złote na krzyż
No co się tak patrzysz? Pingwina nie widziałeś?
Boston!

Ty się nie pytaj, kto ja
Ty się nie pytaj, gdzie
A w ogóle
To moja paranoja, to moja paranoja
Ole!

Kobiety to u mnie w porządku
Z wyjątkiem jednego wyjątku
Ona była, proszę ciebie, kobieta – zagadka
Pół Japonka,  pół Serbochorwatka
Oczy miała dzikie, bo paliła haszysz
No co się tak patrzysz?

Mam stanowisko, owszem, nie powiem
Wszystko na mojej głowie
Nawet kapelusz na niej trzymam
Ogrzewanie centralne mam, palmę mam
Zakres odpowiedzialności mam
Sprawozdawczość mam
Ludzi pod sobą mam i dywan
Języka nie znam żadnego, a trzeba znać trzy
No co się tak patrzysz?
Boston!

Ty się nie pytaj, kto ja...

Ja jestem cwańszy niż wy wszyscy
Nie wszystko złoto, co się błyszczy
Może mnie wzięła raz ochota
By powiedzieli: Równy chłop, choć idiota
Może to dla współżycia w grupie
Tak heroicznie trzeba zgłupieć
Człowiek myślący jest solą w oku
Kretyn to kretyn
A dajcie wy mnie spokój!
Boston!

Ty się nie pytaj, kto ja
Bo ja już swoje wiem
A w ogóle
To moja paranoja, to moja paranoja...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz