Marian Opania
Ja mam już dosyć swojej żony
Jerzy Gerżabek
Ja jestem skromny i cichutki
Ja nie mam żadne inne smutki
Ja mam właściwie wszystko, co
Ludzie od życia tylko chcą
Już by od biedy człowiek wyżył
Się erotycznie czasem zbliżył
By się zabawił tu i tam
Cóż, kiedy jeden kłopot mam
Ja mam już dosyć swojej żony
Jak mam to nazwać: przesyt, spleen
Ja chodzę smutny i znudzony
Pij lat dwadzieścia ten sam płyn
Ja się buntuję, się nie daję
Mnie się już z tego płakać chce
Pan myśli, że się przyzwyczaję
Ja też myślałem, ale nie
Ona jest taka strasznie gruba
Ona ma takie nogi dwie
Ona ma profil Belzebuba
Tylko, co do ogona, nie
Ona jest taki tran sercowy
Go się nie lubi, a się je
Tylko od trana jest pan zdrowy
A od niej, to cholera wie
I czy to nie jest los Ananke
Zrobiłem żonie niespodziankę
Wróciłem wczoraj wcześniej
Zaglądam do niej poprzez drzwi
Ta jędza, pod mym własnym dachem
Leżała sobie z jakimś gachem
Ja się go pytam: „Panie, z nią?”
Mi odpowiedział: „Wisz pan, co
Ja mam już dosyć swojej żony...
Ona jest taka strasznie chuda
Ona ma takie nogi dwie
Ona ma takie cienkie uda
A co do „tutaj”, wcale nie...
Obrazy: Jeanne Mammen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz