Nędzna miłość - Maciej Zembaty


Maciej Zembaty
Nędzna miłość

Księżyc zza chmury uśmiech
Nędzarzom śle jak my
Może nam choć wystarczy
Na wspólny dymu łyk
Ty wstydzisz się okropnie
Podartych butów swych
Bo chciałbyś dać mi wszystko
A nie masz prawie nic

Lecz pani jesień jest łaskawa
Póki nie spadnie pierwszy śnieg
Do nas należy dziś Warszawa
Każdy zaułek, dworzec, most

Pod bacznym gwiazd spojrzeniem
Rytm kroków gubiąc wciąż
Spieszymy znów nad Wisłę
Powitać słońca krąg
Obejmij mnie, kochany
Wiem, jak cię dręczy głód
Lecz przecież w Mc Donald'sie
Jest zimnych frytek w bród


Bo pani jesień jest łaskawa
Do stóp nam rzuca liści stos
Na szeleszczącym tym posłaniu
Mogę ci dać miłości moc

Choć byle mysz kościelna
Rothschildem przy nas jest
My mamy więcej szczęścia
Niż wielki Billy Gates
W epoce wielkich przemian
Niezmiennie jednak trwa
Ta nędzna wielka miłość
Nasz romantyczny świat

Bo pani jesień jest łaskawa
Otula płaszczem słońca nas
Choć po jesieni przyjdzie zima
Będziemy aż do wiosny trwać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz