Polonez o polskich zupach - Wojciech Młynarski


Wojciech Młynarski
Polonez o polskich zupach

Darmo pojąć chce niestety
Cudzoziemskich trzpiotów grupa
Jak rozliczne ma zalety
Staropolska, tęga zupa
Któraż z uciech tego świata
Z tą uciechą zrównać da się
Gdy cię kapuśniaku woń zalata
Albo żuru, żuru na kiełbasie
Lub gdy wrzący barszcz nad ranem
Lejesz w trzewia skatowane
Choć przed małą chwilą jeszcze
Telepała cię zimnica
Cierpiętnicze nikną dreszcze
Dumne oko lśni jak świca
Hej, grochówko, złota pani
W sukurs nam przychodzisz w znoju
I jak balsam działasz na organizm
By jak wprzódy gotów był do boju
Roztomiły barszczu z rurą
Bez cię życie jest torturą
Warto dzban siwuchy walnąć
By nad swojskiej zupy michą
Przeżyć nieprzetłumaczalną
Rozkosz polską, rozkosz cichą
Niech się humor wam poprawi
Zwłaszcza, że panowie, panie
Ten mój cały wywód, który sławi
Dobroczynne polskich zup działanie
W dumny morał się obraca
Setki lat już mamy kaca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz