Superszary blues - Wojciech Młynarski

Wojciech Młynarski
Superszary blues


To był jeden z tych
rewelacyjnie szarych dni,
w których się nie dzieje nic a nic.
Założyłeś swój
olśniewająco szary płaszcz,
w świat poszedłeś jak beztroski widz,
dookoła był
niespotykanie szary świt,
co saksofon z wolna niósł do ust,
by za tobą w ślad
snuł się poprzez świat
superszary blues...

No, a potem zmrok,
ten odjazdowo szary zmrok,
siedzieć w domu w taki zmrok – to błąd,
i ten szary lok,
niepokojąco szary lok,
ten lok szaro-popielato-blond,
i ten szary dym,
zaskakująco szary dym,
co się z twoim papierosem zrósł,
jak o zmierzchu tym
zrósł się z losem twym
superszary blues...

Bo wszystko jest kwestią wyboru –
jaskrawość czy smuga cienia,
bo nie ma brzydkich kolorów –
są tylko brzydkie spojrzenia.
Niech cię te nutki uleczą,
niech wzrok i serce ci zmięknie,
na szarą dolę człowieczą
patrz pięknie!

I zakładaj nie
swój beznadziejnie szary płaszcz –
lecz rewelacyjnie szary płaszcz,
nie wchodź w szary tłum –
lecz w przecudownie szary tłum,
złącz z nim swą piękną, szarą twarz.
Jeśli spojrzysz tak,
by tak choć raz zrozumieć świat,
skłonisz swój wspaniale szary mózg,
będziesz szansę miał,
by w twym życiu brzmiał
szczęścia szary blues....

1995

Fot. Pinterest

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz