Agnieszka Osiecka
Dziewczynka
...Posłuchaj. Była sobie mało wstrętna dziewczynka. Czasem brała do ręki lusterko i same usta tak jakoś jej mamrotały: „Coś ze mną jest nie w porządku".
Aż któregoś dnia ta dziewczynka zakochała się wielką i gorącą miłością, i dźwigała tę miłość przez najgorsze wertepy, i wytężała całą siłę swoich wątłych ramion. I ta dziewczynka była strasznie zazdrosna, była nawet zazdrosna o placek słońca na ramieniu ukochanego chłopca. Ten chłopiec był piękny i wolny, i dumny, i nigdy od nikogo nie chciał nic dostać. Ale dziewczynka była łakoma i niecierpliwa. Któregoś dnia stanęli przy oszklonej budce i dziewczynka zobaczyła swoje ukochane perfumy. Pachniały cudownie, nazywały się „Zielony Wiatr" i kosztowały całe siedem złotych. „Kup mi to!" – zawołała dziewczynka. „Nie chcę, nie mogę" – odpowiedział chłopiec. Wtedy dziewczynka zaczęła tupać i drapać, i wzlatywać w górę, i znowu opadać, i otaczać chłopca ze wszystkich stron, aż nagle on się wymknął i znikł. Dziewczynka tylko usłyszała z daleka głos (albo nie usłyszała): „Nie rób, żebym czuł się winny".
Wtedy dziewczynka zaczęła wędrować i szukać nieobecnego. Zaglądała do wszystkich pieczar i mieszkań, ale nigdzie nikogo nie było. Dziewczynka poczuła, że może zabić z miłości, i najpierw chciała zabić swoją matkę, która nie nauczyła jej, jak być kochaną, a potem ojca, który nie nauczył jej kochać, a potem samą siebie, a potem, kiedy jej się wszyscy wymknęli i dziąsła przestały krwawić, poszła do doktora i doktor zalecił amputację serca. Potem dziewczynka długo spała, a kiedy się obudziła, to nie była już małą dziewczynką, a wokoło rozpościerała się cicha przestronna polana, i można już było pisać wiersze. Te wiersze były takie:
Modliłam się o ciebie,
zbudowałam w polu specjalnego
Boga.
Nie jednego...
Był tam Bóg czułości
Bóg nadziei
i Bóg wyczekiwania.
Wysłuchano mnie
odjęto mi gniew
złagodzono ręce.
Ofiarowano dar jasnowidzenia.
Teraz buduję Boga pożegnania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz