Agnieszka Osiecka
Był sobie taki czas
Był sobie taki czas,
gdy Pan Bóg lubił nas
i do Paryża wysłał
sam na sam...
Patrzyłeś na mnie tak,
jak w niebo patrzy ptak,
i nie wstyd było hotelowych bram…
Do dzisiaj mi się śni
nasz kąt w Croix-Berny,
choć teraz wszystko jedno –
ten czy ten!
Tam świt nad Saint Lazare,
tu noc i pusty bar,
a ty mi mówisz: „Paryż
to był sen...”.
Tam światła na Pigalle,
a tutaj – sina dal,
a ty mi mówisz: „Głupia, po co tak?”.
Ten chłopak, z którym śpię,
nie pije Chambertin
i też mi mówi: „Paryż – sensu brak”.
W Paryżu kwitną bzy,
gdy u nas niedźwiedź śpi
i czarne chmury goni halny wiatr!
Przywykłabym ja, lecz
przeszkadza jedna rzecz,
ten Paryż, modry Paryż
z tamtych lat!
Choć jesień rzeźbi twarz,
poczekam sobie, aż
zapukasz, miły, znowu
do mych drzwi...
I wtem odpłynie w świat
nasz Paryż z dawnych lat,
bo Paryż będzie wszędzie
tam, gdzie ty...
Fot. Robert Doisenau
Był sobie taki czas
Był sobie taki czas,
gdy Pan Bóg lubił nas
i do Paryża wysłał
sam na sam...
Patrzyłeś na mnie tak,
jak w niebo patrzy ptak,
i nie wstyd było hotelowych bram…
Do dzisiaj mi się śni
nasz kąt w Croix-Berny,
choć teraz wszystko jedno –
ten czy ten!
Tam świt nad Saint Lazare,
tu noc i pusty bar,
a ty mi mówisz: „Paryż
to był sen...”.
Tam światła na Pigalle,
a tutaj – sina dal,
a ty mi mówisz: „Głupia, po co tak?”.
Ten chłopak, z którym śpię,
nie pije Chambertin
i też mi mówi: „Paryż – sensu brak”.
W Paryżu kwitną bzy,
gdy u nas niedźwiedź śpi
i czarne chmury goni halny wiatr!
Przywykłabym ja, lecz
przeszkadza jedna rzecz,
ten Paryż, modry Paryż
z tamtych lat!
Choć jesień rzeźbi twarz,
poczekam sobie, aż
zapukasz, miły, znowu
do mych drzwi...
I wtem odpłynie w świat
nasz Paryż z dawnych lat,
bo Paryż będzie wszędzie
tam, gdzie ty...
Fot. Robert Doisenau
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz