Cicely Mary Barker |
"Głaszcz mnie, Ludwisiu, głaszcz" -
prosił pan komar pannę swą.
A stali sobie wśród lwich paszcz
i on za rączkę trzymał ją.
Tak się pan komar przekomarzał,
godzinę może, trzy, lub dwie,
a dzień się z wolna dłużył, starzał
i ziewać jęły paszcze lwie.
Gdy więc pan komar w niebo spojrzał
i o inwencji błagał zastrzyk,
zniknęła nagłe Wisia hoża
i wpadła prosto do lwiej paszczy.
Tyle w wierszyku tym mądrości,
ile się zmieści w paszczy lwiej:
Nie mów Ludwisi o miłości,
tylko do akcji wziąć się chciej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz