Do dzisiaj jest śpiewakiem ludowym. Ktoś, komu ludowość kojarzy się jedynie z przaśnymi, cepeliowskimi przyśpiewkami, może się w tym momencie oburzyć. Ale Dylan reprezentuje taki sposób widzenia i opisywania świata, „od dołu", z perspektywy zwyczajnego człowieka, po prostu — ludowy. Jego piosenki są szczere i prawdziwe, a sława? „Nigdy nie chciałem być sławny. Szukałem tej jedynej, najmniejszej wartości. Walczyłem z własnym cieniem, zdradziłem swoje dzieciństwo, wypuściłem się na niepewne wody i piłem brudną wodę..." (Marek Zgaiński - "Bob Dylan").
Bob Dylan - Ballad Of Hollis Brown
Ballada o Hollis Brown
Marek Zgaiński
Na farmie na przedmieściu żył Hollis Brown
Na farmie na przedmieściu żył Hollis Brown
Miał żonę, piątkę dzieci i rozwalony dom
Za forsą i robotą przemierzył drogi szmat
Za forsą i robotą przemierzył drogi szmat
Bo w domu głód, a dzieci przestały się już śmiać
Szarpią cię za rękawy i mają dziwny wzrok
Szarpią cię za rękawy i mają dziwny wzrok
Gdy chodzisz zamyślony — „Dlaczego właśnie tak?"
Twą mąkę zjadły szczury i padł jedyny koń
Twą mąkę zjadły szczury i padł jedyny koń
Czy kogoś to obchodzi, czy ktoś ci poda dłoń?
Wysłuchaj mnie, mój Boże, przyjaciół ześlij mi
Wysłuchaj mnie, mój Boże przyjaciół ześlij mi
Lecz trudno o przyjaciół, kiedy się nie ma nic
Nie możesz tego słuchać, a dzieci płaczą wciąż
Nie możesz tego słuchać, a dzieci płaczą wciąż
Krzyk żony, jak deszcz ostry nakłuwa twoją skroń
Szumi spalona trawa, studnia to suchy dół
Szumi spalona trawa, studnia to suchy dół
Więc za ostatnią forsę kupiłeś siedem kul
Pod lasem, gdzieś w oddali złowrogo wyje kot
Pod lasem, gdzieś w oddali złowrogo wyje kot
Na ścianie stara strzelba przykuwa wciąż twój wzrok
Twe serce ciągle krwawi, w udręki wpadasz wir
Twe serce ciągle krwawi, w udręki wpadasz wir
A strzelba już nabita spoczywa w dłoniach twych
Pod drzwiami twego domu wiatr dziki zaczął wyć
Pod drzwiami twego domu wiatr dziki zaczął wyć
Gdy siedem głuchych strzałów jak grom wstrząsnęło nim
Z rudery na przedmieściu Bóg zabrał siedem dusz
Gdy właśnie siedem nowych na świat przychodzi już
Ballada o Hollis Brown
Marek Zgaiński
Na farmie na przedmieściu żył Hollis Brown
Na farmie na przedmieściu żył Hollis Brown
Miał żonę, piątkę dzieci i rozwalony dom
Za forsą i robotą przemierzył drogi szmat
Za forsą i robotą przemierzył drogi szmat
Bo w domu głód, a dzieci przestały się już śmiać
Szarpią cię za rękawy i mają dziwny wzrok
Szarpią cię za rękawy i mają dziwny wzrok
Gdy chodzisz zamyślony — „Dlaczego właśnie tak?"
Twą mąkę zjadły szczury i padł jedyny koń
Twą mąkę zjadły szczury i padł jedyny koń
Czy kogoś to obchodzi, czy ktoś ci poda dłoń?
Wysłuchaj mnie, mój Boże, przyjaciół ześlij mi
Wysłuchaj mnie, mój Boże przyjaciół ześlij mi
Lecz trudno o przyjaciół, kiedy się nie ma nic
Nie możesz tego słuchać, a dzieci płaczą wciąż
Nie możesz tego słuchać, a dzieci płaczą wciąż
Krzyk żony, jak deszcz ostry nakłuwa twoją skroń
Szumi spalona trawa, studnia to suchy dół
Szumi spalona trawa, studnia to suchy dół
Więc za ostatnią forsę kupiłeś siedem kul
Pod lasem, gdzieś w oddali złowrogo wyje kot
Pod lasem, gdzieś w oddali złowrogo wyje kot
Na ścianie stara strzelba przykuwa wciąż twój wzrok
Twe serce ciągle krwawi, w udręki wpadasz wir
Twe serce ciągle krwawi, w udręki wpadasz wir
A strzelba już nabita spoczywa w dłoniach twych
Pod drzwiami twego domu wiatr dziki zaczął wyć
Pod drzwiami twego domu wiatr dziki zaczął wyć
Gdy siedem głuchych strzałów jak grom wstrząsnęło nim
Z rudery na przedmieściu Bóg zabrał siedem dusz
Gdy właśnie siedem nowych na świat przychodzi już
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz