Słucham piosenki Marka Grechuty i przed oczami mam Kazimierz sprzed lat, który kojarzy mi się przede wszystkim z długim, upalnym latem, śmigającymi w powietrzu jaskółkami, słodkimi malinami zajadanymi wprost z krzaka w ogrodzie, pachnącymi łąkami, spacerami do hrabiego Małachowskiego, pysznymi obiadami u pana Jana Michalskiego, wizytami w pracowni Franciszka Kmity, gwarnym targiem, piaszczystymi łachami, kąpielami w Wiśle i rzecznymi przeprawami do zamku w Janowcu, na którym "panował" Leon Kozłowski, bliski znajomy mojego Wuja. Kazimierz dzisiejszy wyprzystojniał, zmienił image, adorują go tłumy wielbicieli, a ja znajduję ślady tego dawnego Kazika w swoistym zapachu starego drewna, który niezmiennie mnie oszałamia zaraz po przyjeździe.
Kazimierz Dolny nad Wisłą
Jak perła między wzgórzami
Swoistym pięknem nam zabłysnął
Ryneczkiem z kamienicami
Na środku rynku jest studnia
Na kamienicach attyki
Wszystkie budynki w słońcu południa
Lśnią jak nowiutkie buciki
W piekarni przy rynku pieką
W kształcie kogutków bułeczki
Przy kramach kupisz miód i mleko
Jabłka, orzechy, porzeczki.
Powyżej kościół jest wzniosły
Stąd strzeże Bóg miasta strony
A jeszcze wyżej pejzaż podniosły
Krajobraz wzgórzy zielonych
Zjeżdżają w to miejsce ludzie
Dla piękna miasta, wzgórz ciszy
By oczy nacieszyć, nacieszyć po trudzie
Nerwy stargane wyciszyć
Napoić dusze pejzażem
Co jest jak balsam kojący
Stanąć przed łąki wielkim ołtarzem
By wchłonąć opar pachnący
Choć przyjdzie czas stąd odjechać
Bo szkoła, bo dom, bo praca
W sercu będziemy zawsze czekać
I znów będziemy tu wracać
Gdzie kameralne zacisze
Oaza zdrowia, spokoju
I znowu kartkę zaraz napiszę:
„Szukam wolnego pokoju"
Kazimierzu nasz
Ty coś w sobie masz
Ci zostawią serca
Którym szczęście dasz...
Na filmie Kazimierz Edwarda Hartwiga
Zdjęcia z "mojego" Kazimierza - lato 2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz