Marek Grechuta
Pod ubogie niebo
Tadeusz Nowak
Pod ubogie niebo:
brzezinowy obłok wiklinową jutrznią
wjeżdża ten kramarz
Jego wóz
z koniem u dyszla z psem w wasążku
w płachtach w szkaplerzach
dymi w brzezinie płonie w jutrzni
Wjeżdża ten kramarz
Na kołowrót
ubogie niebo zwija
Z kołowrota
rozciąga niebo malowane
w pawie w kukułki
W środku anioł
rozcina mieczem dynię
Stamtąd słońce
w drewnianych strzałach w dzidach całe
tryska po czerwień w sad plebański
I gra harmonia
Niebo krąży
a na nim pawie
Jedne pestki
z dyni rozciętej wydziobują
a inne dzidy odłamują
a jeszcze inne z dzid tych grodzą
płoty wzdłuż gnoju i gnojówek
A tu kukułki wywołują
z brzeziny deszcze brzezinowe
nad karuzelę nad te konie
wyższe o głowę od kościółka
I są już deszcze:
płowe liście
sypią na pawie i na dynię
rozciętą mieczem
tryskającą
strzałą i dzidą w sad plebański
A tu już proboszcz zasłonięty
ogonem pawim
w liściach w koronkach uniesionych
nad trzewik koźli
nad kolana
biegnie pod sadem gołębicą
nad staw sierpniowy
biegnie
W stawie chłopcy
w podbiale w skrzypie i w brzezinie
kąpią się
sucha woda
tryska na niebo
Przez sad przez deszcz przez karuzelę
nad łbami koni rozgwieżdżoną
błyskają ich pośladki brzuchy
z cyny z żelaza czernionego
Biegnie ten proboszcz
Nad nim kramarz
zwija to niebo malowane
w pawie kukułki i w anioła
Pod ubogie niebo
Tadeusz Nowak
Pod ubogie niebo:
brzezinowy obłok wiklinową jutrznią
wjeżdża ten kramarz
Jego wóz
z koniem u dyszla z psem w wasążku
w płachtach w szkaplerzach
dymi w brzezinie płonie w jutrzni
Wjeżdża ten kramarz
Na kołowrót
ubogie niebo zwija
Z kołowrota
rozciąga niebo malowane
w pawie w kukułki
W środku anioł
rozcina mieczem dynię
Stamtąd słońce
w drewnianych strzałach w dzidach całe
tryska po czerwień w sad plebański
I gra harmonia
Niebo krąży
a na nim pawie
Jedne pestki
z dyni rozciętej wydziobują
a inne dzidy odłamują
a jeszcze inne z dzid tych grodzą
płoty wzdłuż gnoju i gnojówek
A tu kukułki wywołują
z brzeziny deszcze brzezinowe
nad karuzelę nad te konie
wyższe o głowę od kościółka
I są już deszcze:
płowe liście
sypią na pawie i na dynię
rozciętą mieczem
tryskającą
strzałą i dzidą w sad plebański
A tu już proboszcz zasłonięty
ogonem pawim
w liściach w koronkach uniesionych
nad trzewik koźli
nad kolana
biegnie pod sadem gołębicą
nad staw sierpniowy
biegnie
W stawie chłopcy
w podbiale w skrzypie i w brzezinie
kąpią się
sucha woda
tryska na niebo
Przez sad przez deszcz przez karuzelę
nad łbami koni rozgwieżdżoną
błyskają ich pośladki brzuchy
z cyny z żelaza czernionego
Biegnie ten proboszcz
Nad nim kramarz
zwija to niebo malowane
w pawie kukułki i w anioła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz