Kiedy kłopotów, zmartwień, i trosk
zwykła przebierze się miarka,
przychodzą dzielić ze mną swój los
bohaterowie Remarque’a.
Szlifuję z nimi paryski bruk
w jakiś poranek ponury,
na triumfalny, świetlisty łuk
zamieniam Pałac Kultury.
I czynię, czynię na ich rachunek ważne odkrycia:
calvados – to coś więcej niż trunek, to sposób bycia.
Za oknem Paryż i brzeg Sekwany z mgiełką poranną
i przez króciutką chwilę, kochany, jestem Joanną.
Za oknem Paryż i okupacja,
ciągła niepewność losu kolei,
za oknem wojna i desperacja,
a w moim sercu tyle nadziei...
I jeszcze śpiewka twa nieustanna
znad papierosa co się dopala:
„Miłość się kiedyś skończy, Joanno,
niech tej miłości przyjaźń nie skala...”.
Niestety, trochę przesadził pan,
panie autorze kochany,
być może na Zachodzie bez zmian,
u nas ostatnio są zmiany.
Znikli mężczyźni, co mieli gest,
znikły kobiety kobiece,
dzisiaj zaletą przeciętność jest,
a reszta w bibliotece...
Tam się na pański czyni rachunek ważne odkrycia:
calvados – to coś więcej niż trunek, to sposób bycia.
Za oknem Paryż i brzeg Sekwany z mgiełką poranną
i przez króciutką chwilę, kochany, jestem Joanną.
Z trudem od tego wdzięku i szyku,
pysznych bon motów i wartkiej akcji
wracam do książek nieudaczników,
którzy nie znają sztuki narracji.
Nad awangardą pretensjonalną
schylona – słyszę, jak szepczesz z dala:
„Miłość się kiedyś skończy, Joanno,
niech tej miłości przyjaźń nie skala...”.
1981
Fot. z filmu "Łuk triumfalny" - 1948
zwykła przebierze się miarka,
przychodzą dzielić ze mną swój los
bohaterowie Remarque’a.
Szlifuję z nimi paryski bruk
w jakiś poranek ponury,
na triumfalny, świetlisty łuk
zamieniam Pałac Kultury.
I czynię, czynię na ich rachunek ważne odkrycia:
calvados – to coś więcej niż trunek, to sposób bycia.
Za oknem Paryż i brzeg Sekwany z mgiełką poranną
i przez króciutką chwilę, kochany, jestem Joanną.
Za oknem Paryż i okupacja,
ciągła niepewność losu kolei,
za oknem wojna i desperacja,
a w moim sercu tyle nadziei...
I jeszcze śpiewka twa nieustanna
znad papierosa co się dopala:
„Miłość się kiedyś skończy, Joanno,
niech tej miłości przyjaźń nie skala...”.
Niestety, trochę przesadził pan,
panie autorze kochany,
być może na Zachodzie bez zmian,
u nas ostatnio są zmiany.
Znikli mężczyźni, co mieli gest,
znikły kobiety kobiece,
dzisiaj zaletą przeciętność jest,
a reszta w bibliotece...
Tam się na pański czyni rachunek ważne odkrycia:
calvados – to coś więcej niż trunek, to sposób bycia.
Za oknem Paryż i brzeg Sekwany z mgiełką poranną
i przez króciutką chwilę, kochany, jestem Joanną.
Z trudem od tego wdzięku i szyku,
pysznych bon motów i wartkiej akcji
wracam do książek nieudaczników,
którzy nie znają sztuki narracji.
Nad awangardą pretensjonalną
schylona – słyszę, jak szepczesz z dala:
„Miłość się kiedyś skończy, Joanno,
niech tej miłości przyjaźń nie skala...”.
1981
Fot. z filmu "Łuk triumfalny" - 1948
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz