Wojciech Młynarski, Hanna Skarżanka - Polska miłość
Wojciech Młynarski
Nie umie błądzić gdzieś we mgle,
z obłoków tu nie spadła, nie,
na pięknych słowach nie zna się – polska miłość...
Zlecone prace musi brać,
nocą koszule twoje prać,
rano po bułki w sklepie stać – polska miłość.
Potem jest senna w środku dnia,
na imię zaś czasami ma
tak właśnie jak dziewczyna ta – jak jej było?
Nie umie się rozczulać zbyt,
gra czasem w towarzyski flirt,
czasem do wojska pisze list – polska miłość...
Bywa, że kuchennymi schodami
z dzieckiem ucieknie do mamy,
znienawidzi, na śmierć się pokłóci,
z pazurami do oczu się rzuci...
Czasem straci ostatnią nadzieję,
fotografię twą podrze – i sklei,
będzie włóczyć się po adwokatach,
czyjeś wiersze odnajdzie po latach...
Czasem podbite oko ma,
na pamięć kodeks karny zna,
przez życie się łokciami pcha – polska miłość.
Na delegacje jeździ het,
potem się nie rozlicza z diet,
by zaoszczędzić kilka zet – polska miłość.
Lecz czasem nie zna słowa „dość”,
szczęściem zachłyśnie się – na złość,
i wciąż wspominasz coś – to coś, co w niej było...
Umie przebaczać, umie drwić,
pod płotem spać, na wiarę żyć,
na dworcu piwo z tobą pić – polska miłość...
Tylko czemu, gdy jest właśnie taka,
to w piosenkach swych wciąż musi płakać,
a gdy patrzą – źle gra wielką damę,
a gdy mówi o sobie – to kłamie...
Czemu twierdzi, że ciągle ma czas?
Sprawdza raz, drugi raz, trzeci raz...
Co by prawdę jej mówić szkodziło –
ech, ta miłość, polska miłość...
1965
Zdjęcia z filmu "Jowita"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz