Kuplety Papkina - Wojciech Młynarski


Wiesław Gołas
Wojciech Młynarski

Kuplety Papkina

Drogie dzieci, mój kuplecik
Tak się rozpoczyna,
Że mi sporo lat na scenie
Przyszło grać Papkina.

Oj, w lot, szło mi gładko, oj, w lot
To, że kot, oj, pani matko, kot, kot!

Tutaj dyskurs się zaczynał
I domysłów masa
Ile Gołas ma z Papkina,
A Papkin z Gołasa?

Jan Kott, pani matko, Jan Kott,
Mógłby o tym tęgi esej dać w lot!

Ale nie dał, bo wyjechał
Inspirować Brooka,
Ja zostałem, dalej grałem,
Lecz co druga sztuka


Oj, knot, pani matko, oj, gniot,
Małe brawka, nóg do szatni łoskot.

I myśleli starzy, młodzi,
Owłosieni, łysi,
Trudno złapać luz w teatrze,
Kiedy nad nim wisi
Sierp, młot, pani matko, sierp, młot,
Jak się urwie, straszny będzie łoskot!

A tymczasem mózgi nasze
Czerw czerwony toczył,
Aż się w Gdańsku jeden facet
Wkurzył i przeskoczył
Przez płot, pani matko, przez płot,
Straszny przez to się narobił łoskot.

Papkinowi się w teatrze
Zrobiło weselej,
Aż raz kiedyś w okno patrzę
W grudniową niedzielę...
Oj, SKOT, pani matko, SKOT, SKOT
Narobił nam pod teatrem łoskot!

Ale Papkin w Zemście tylko
Swój testament kryśli,
Zasię w życiu z kolegami
Przysiadł i wymyślił

Bojkot, pani matko, bojkot,
Narobił im w telewizji łoskot!
Tak więc Papkin ma zasługi.
Co począć z tym fantem?
Ma zasługi, ale nie chce
Zostać kombatantem.

Do psot wciąż go ciągnie, do psot,
Bowiem w głowie mózg ma, a nie kompot.

A tak mówiąc między nami,
Gdy kokosów ni ma,
Co Papkina z kolegami
Dziś w teatrze trzyma?

Oj, kot, pani matko, kot, kot,
Kto go ni ma, niech z teatru gna w lot!...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz