Wojciech Młynarski
Kartoflanka💗
Gdzie są te chwile, kto mi wytłumaczy,
gdy do stołówki razem szliśmy – miła?
Za nami został dzień solidnej pracy,
przed nami na stoliku już dymiła...
Kartoflanka, biurowa kartoflanka,
która mych pierwszych westchnień była świadkiem,
zawsze w niej parę pływało skwarek,
ty je ze mną łykałaś ukradkiem.
Z wszystkich zup nam najlepiej smakowała
przyprawiona z umiarem, acz pikantna,
taka posilna, taka przymilna,
kartoflanka, kochana kartoflanka!
Niestety krótko miało trwać to wszystko,
w innej stołówce dziś pod palmą siedzisz,
przenieśli cię na dyrektorskie stanowisko,
a ja samotny płaczę nad talerzem
kartoflanki, biurowej kartoflanki,
która mych pierwszych westchnień była świadkiem,
widzę tych parę mizernych skwarek,
których ze mną nie przełkniesz ukradkiem.
Choć się zmuszam, dokończyć jej nie mogę,
nie uważam, by była zbyt pikantna,
ale wodnista i nienawistna
kartoflanka, okropna kartoflanka!
I nagle dzwonisz do mnie, ukochana,
do swej stołówki mnie zapraszasz dzisiaj,
więc patrzę na te palmy i dywany,
i w jadłospis, a w tym jadłospisie...
Potato soup, pomme de terre creme,
tak tam było napisane.
Ja to czytam i szalenie się denerwuję
bo po raz pierwszy jestem w takiej
wytwornej restauracji dla dyrektorów.
Języków obcych nie posiadam,
więc tak patrzymy sobie z tą najdroższą
panią dyrektor długo w oczy
i w tym momencie kelnerka przynosi nam
dwa talerzyki z tym całym pomme de terre,
nieważne i ja się orientuje że to jest
nic innego jak tylko:
Kartoflanka, i tutaj kartoflanka!
Znów jest twoich i moich westchnień świadkiem,
znowu w niej parę żegluje skwarek,
ty znów łykasz ją ze mną ukradkiem.
I jak dawniej, jak dawniej nam smakuje
przyprawiona z umiarem, acz pikantna,
taka posilna, taka przymilna
kartoflanka, kochana kartoflanka!!!
1965
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz