Jeremi Przybora
Spuść drabinkę
Już tyle lat
przełykam jeno ślinkę
pod oknem twym,
zamkniętym wciąż na spust.
Ach, zlituj się
i wreszcie spuść drabinkę,
bym wziął i wspiął,
bym wziął i wspiął,
bym wziął i wspiął,
wspiął się do twych ust!
Jam, niegdyś chwat,
nie poszedł za Halinkę,
w posagu co
szalony miała plus.
Czekałem, że
ty spuścisz mi drabinkę,
bym wziął i spiął...
Dziś, stary grat,
miast skryć się pod pierzynkę,
reumatyczne trzeszczę tu, jak chrust.
Czekając wciąż,
że spuścisz mi drabinkę,
bym wziął i wspiął...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz