Barbara Krafftówna
Zakochałam się w czwartek niechcący
Jeremi Przybora
Zakochałam się w czwartek niechcący
Nie zdążyłam zawołać pomocy
Gdyby zdążyć, to ktoś może podałby coś
I dopomógł dziewczynie tonącej
Zakochałam się w czwartek bezwiednie
Teraz wiem, bo objawy powszednie
Dawniej pełnia, czy nów
Spałam sobie bez snów
Teraz nie śpię i sny miewam we dnie
I moje serce, ta wezbrana cząstka
Co noc jak słowik kląska po gałązkach
I choć wołam je, wróć
Lub przynajmniej to skróć
Nie powraca, nie skraca i kląska
Zakochałam się w czwartek niechcący
Nie zdążyłam zawołać pomocy
Gdyby zdążyć, to ktoś może podałby coś
I dopomógł dziewczynie tonącej
Nie wiem jak taki fakt
Taki fakt mógł się zdarzyć
Ani czuć, ani snuć, ani marzyć
Ani śnić, ani chcieć, ani taki zamiar mieć
W środę jeszcze żartować z tych spraw
A we czwartek notować ten traf
Zakochałam się w czwartek przypadkiem
Aksamitne ma oczy jak bratki
Pewno więc akurat
Przez nie w serce się wkradł
Bo to dla mnie najmilsze są kwiatki
Zakochałam się nienaumyślnie
Pomyślałam, że może czar pryśnie
Ale czar nic a nic, raczej wzrósł, niźli prysł
I rozkwita codziennie pomyślniej
I teraz z lękiem myślę, co się stanie
Gdy może kiedyś kochać się przestanie
I że wtedy się znów będzie sypiać bez snów
Z sercem zimnym, świerszczykiem blaszanym
Zakochałam się w czwartek przypadkiem
Płatki z kwiatków obrywam ukradkiem
Wróżąc sobie czy mnie kocha, lubi czy nie
Czy ten czwartek szczęśliwym był czwartkiem
Zakochałam się w czwartek niechcący
Jeremi Przybora
Zakochałam się w czwartek niechcący
Nie zdążyłam zawołać pomocy
Gdyby zdążyć, to ktoś może podałby coś
I dopomógł dziewczynie tonącej
Zakochałam się w czwartek bezwiednie
Teraz wiem, bo objawy powszednie
Dawniej pełnia, czy nów
Spałam sobie bez snów
Teraz nie śpię i sny miewam we dnie
I moje serce, ta wezbrana cząstka
Co noc jak słowik kląska po gałązkach
I choć wołam je, wróć
Lub przynajmniej to skróć
Nie powraca, nie skraca i kląska
Zakochałam się w czwartek niechcący
Nie zdążyłam zawołać pomocy
Gdyby zdążyć, to ktoś może podałby coś
I dopomógł dziewczynie tonącej
Nie wiem jak taki fakt
Taki fakt mógł się zdarzyć
Ani czuć, ani snuć, ani marzyć
Ani śnić, ani chcieć, ani taki zamiar mieć
W środę jeszcze żartować z tych spraw
A we czwartek notować ten traf
Zakochałam się w czwartek przypadkiem
Aksamitne ma oczy jak bratki
Pewno więc akurat
Przez nie w serce się wkradł
Bo to dla mnie najmilsze są kwiatki
Zakochałam się nienaumyślnie
Pomyślałam, że może czar pryśnie
Ale czar nic a nic, raczej wzrósł, niźli prysł
I rozkwita codziennie pomyślniej
I teraz z lękiem myślę, co się stanie
Gdy może kiedyś kochać się przestanie
I że wtedy się znów będzie sypiać bez snów
Z sercem zimnym, świerszczykiem blaszanym
Zakochałam się w czwartek przypadkiem
Płatki z kwiatków obrywam ukradkiem
Wróżąc sobie czy mnie kocha, lubi czy nie
Czy ten czwartek szczęśliwym był czwartkiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz