Romans niedomówiony - Jonasz Kofta

Jonasz Kofta
Romans niedomówiony
Niedomówienie


Pani mi jawi się sekretem
Zwierzenia niesłyszalnym szeptem
Kiedy z szelestu słów pojmuję
To, co oddechu pani ciepłem
Jak skok płomyka, gdy rozjaśnia
Albo pomniejsza światła okrąg
Tak ty się jawisz to zalotną
To niemo prosisz o samotność

Niedomówienie
Niedomówienie
Jest właśnie tym
Co mi zezwala na istnienie
W cienistej okolicy pani rzęs
Niedomówienie
Niedomówienie
Jest właśnie tym
Co najboleśniej w tobie cenię
Gdy bardzo chcę
Usłyszeć
Tak
A boję się
Usłyszeć
Nie

Jakież to dawne sentymenta
Odnaleźć można w wiatru śpiewie
Domyślam się – pani pamięta
Pani pamięta to, czego nie wiem
Może bezwiednie grę prowadzę
Ty jej reguły znasz, o pani
Dlaczego nie chcesz mi ich zdradzić
Bym mógł się ustrzec od przegranej

Niedomówienie...

Świt obok siebie nas obudził
Przez niedomknięte okiennice
Jesteśmy teraz dwojgiem ludzi
Co mają wspólną tajemnicę
Wierz mi, jeżeli będziesz ze mną
Niczego mi nie powiesz o nas
Bo sól miłości – to niepewność
To prawda wciąż niedomówiona...

Obrazy: Rob Hefferan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz