Wojciech Młynarski - Tango retro - 1975
Raz kompozytor nad wyraz ambitny,
Laureat wielu słynnych grand prix
Poczuł cudowny, ledwo uchwytny
Natchnienia nakaz, co w duszy tkwi.
Żółtych ołówków zaostrzył więc furę,
Do instrumentu usiadł co tchu
I z klawiatury na partyturę,
Spod smukłych palców spłynęło mu:
Słodkie tango retro,
Serc niewieścich wstrząs,
Co damskim korkom i męskim getrom,
Tak posuwisty nadaje pląs.
Słodkie tango retro,
Umiar, wdzięk i styl,
Którego żadne mody nie zetrą,
To tango retro, o-le! Czar minionych chwil.
Znajomy krytyk na kawkę wpadł z rana,
Awangardowych dzieł anioł stróż.
Mistrz niewyspany, matko kochana!
Cóż na warsztacie u mistrza, cóż?
Wysłuchał tanga z powagą okropną,
Krzyknął: - Powietrza! I zaczął mdleć.
Mistrz przerażony, otworzył okno,
A na podwórzu już nucił cieć:
Słodkie tango retro...
W utworze tym winna być jeszcze puenta,
W trzecim kuplecie, au troisieme couplet.
Dla mnie to mięta, niech to pamięta,
Kto kiedykolwiek mnie słuchać chce.
Gdy marny los dorwie kogoś biednego,
Niechaj ktoś taki co w piersiach tchu,
Pędzi i błaga radiową orkiestrę
Pod dyrekcją Andrzeja Trzaskowskiego,
By na pociechę zagrała mu!
Panowie, prosimy.
Awangardy swetrom, które przywdział świat,
Niech tango retro, przypomni te tro-
Te trochę wdzięku - o-le! - z dawnych, dobrych lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz