Olgierd Buczek
Mademoiselle
Jan Gałkowski
Gdy w płaszczyku rozwianym
Cieniem parku szła
Jak bulwarem Sekwany
U schyłku dnia
Spojrzałem i pomyślałem
Że to chyba właśnie ta
Mademoiselle, nie spodziewałem się
Mademoiselle, zakłopotałem się
Mademoiselle, cóż teraz robić mamy
Jeżeli już się znamy
Za tydzień się spotkamy
I tak powitam cię
Mademoiselle, nie spodziewałem się
Mademoiselle, że zakochałem się
Mademoiselle, na pewno nikt nie widzi
I nie ma co się wstydzić
Czekałem cały tydzień
By pocałować cię
Żółty kielich żonkili zarumienił się
Żółte płatki rozchylił, pocałuj mnie
Wiosną, jesienią i latem
Zawsze będę witał cię...
Fot. Robert Doisenau
Mademoiselle
Jan Gałkowski
Gdy w płaszczyku rozwianym
Cieniem parku szła
Jak bulwarem Sekwany
U schyłku dnia
Spojrzałem i pomyślałem
Że to chyba właśnie ta
Mademoiselle, nie spodziewałem się
Mademoiselle, zakłopotałem się
Mademoiselle, cóż teraz robić mamy
Jeżeli już się znamy
Za tydzień się spotkamy
I tak powitam cię
Mademoiselle, nie spodziewałem się
Mademoiselle, że zakochałem się
Mademoiselle, na pewno nikt nie widzi
I nie ma co się wstydzić
Czekałem cały tydzień
By pocałować cię
Żółty kielich żonkili zarumienił się
Żółte płatki rozchylił, pocałuj mnie
Wiosną, jesienią i latem
Zawsze będę witał cię...
Fot. Robert Doisenau
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz