Lot 306 - Andrzej Sikorowski

Pod Budą - Lot 306

Andrzej Sikorowski

Odlotu przyszedł czas
W przedziale biznes class
Kazali zapiąć pas i pełny gaz
Gazety mętna treść
Jakoś to trzeba znieść
Za chwilę dadzą jeść - lot 306

I nagle cud, leje się miód
Bo stewardessa piękna stoi
Uśmiecha się i pyta mnie
Czy może pan się czegoś boi

Na taki rzeczy stan
Najlepszy Walker Jan
Na tacy właśnie mam 50 gram
A potem jeszcze raz
Już można odpiąć pas
Spokojnie mija czas
Podniebnych tras

Na miły Bóg dla takich nóg
Poleciałbym na koniec świata
Co zrobi pan gdy wiarę dam
I tak będziemy razem latać

Bo życie to jest rejs
To ciągła zmiana miejsc
To jest z busolą próba sił
Szukanie swoich gwiazd
I nienazwanych miast
I jeszcze kogoś, żeby był

Ląduje wielki ptak
Na szklance szminki ślad
I to jedyny znak, że mówi tak
Może się zdarzył gdzieś
Lot numer 306
A może to był sen
A czy ja wiem

Bo we śnie, ech
Grzeszyć nie grzech
Więc to nikogo nie zaboli
Że w nocnej mgle
Na serca dnie
Niewinny powstał rock and rollik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz