Bułat Okudżawa
Ночной разговор
Nocna rozmowa
Józef Waczków
Mnie się zdarły podeszwy i fleki.
Powiedzcie:
gdzie jechać mam tą nieprzejrzaną krainą?
— W dół rzeki, radości moja,
w dół Pięknej Rzeki,
pod górę, radości moja,
pod Górę Siną.
— A jak mam tam trafić?
Koniowi sił braknie oto...
Powiedzcie:
jak jechać w tej czarnej nocy?
— Jedź w ślad za jasnością, radości moja,
jasnością złotą,
za złotą jasnością, radości moja,
ucieszy ci oczy.
— A gdzie jest to światło?
Nie widzę go nigdzie na ziemi.
Sto lat już podpieram barkami niebiosa nocne...
— Latarnik zapalić je winien,
lecz pewnie drzemie.
Latarnik drzemie, radości moja...
A ja... cóż tu pocznę?
I znów jedzie sam
w gęsty mrok
czerniejący dokoła.
I dokąd tak jedzie,
toż w mgle nic się nie da wyśledzić?!
— Coś zgubił, radości moja, że gnasz tak na oślep? —
wołam.
A on na to:
— Sam bym chciał wiedzieć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz