Szarlatanka - Julian Tuwim


Hanka Ordonówna - Szarlatanka - Szaraban

Julian Tuwim

Wytarta płyta gramofonowa
Cygański romans, kabackie słowa

A szaraban moj, amierikanka
Ja nie artistka, ja szarłatanka
W podrzędnym szynku grzmiało do ranka
Ja nie artistka, ja szarłatanka, och

Musiała mnie chyba opętać
Ta melodia łkająca obleśnie
Że nie mogłam, nie mogłam spamiętać
I zapomnieć nie mogłam tej pieśni

Gdyśmy wyszli z tej knajpy podmiejskiej
Gdzie patefon do pijanych się modlił
Wspomnieniami do pieśni złodziejskiej
Po fałszywej wracałam melodii

A szaraban moj, amierikanka
Ja nie artistka, ja szarłatanka

Powiedziałam, a wiesz mimo wszystko
Coś w tem jest, prawdę śpiewa Cyganka
Bo sam przyznasz, że jestem artystką
Ale kocham cię, jak szarlatanka

Nawet w twoich ramionach, mój miły
Już od dzisiaj nie znajdę radości
Już mnie będą wabiły, kusiły
Szarabańskie, cygańskie piękności

A szaraban moj, amierikanka
Ja nie artistka, ja szarłatanka

Tak, była w szynku dziwka krzykliwa
A spójrz w jej oczy, jaka szczęśliwa
Że się przyznaje, że szarlatanka
A szaraban moj, amierikanka

Pojedziemy w cudowne podróże
Będą kwiaty i miłość, i pieśni
Ja się nagle zasępię, zachmurzę
I zapatrzę się w przeszłość boleśnie

Ty mnie o nic nie pytaj, mój miły
Samą zostaw mnie, nie chcę miłości
Nie chcę nic, byle tylko wróciły
Dzikie dźwięki karczemnej wolności...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz