Poduszka - Jan Wołek


Irena Santor - Poduszka

Jan Wołek

Nie po to jest poduszka
Byś ją wyganiał z łóżka
Choć dziś jeszcze ci się upiekło
Z szacunkiem, mój drogi
Ją podnieś z podłogi
I bardzo ją grzecznie przeproś

W poduszce, kochany
Są łez oceany
I słowa chłodniejsze niż morze
Są szepty przegranych
I radość wygranych
I prawdy najtwardszy orzech

W niej słowa miłości
I ziąb samotności
Za padłym bez walki kochankiem
W niej zęby zazdrości
I wstyd za tych gości
Co bladym wymknęli się rankiem

Nie po to jest poduszka…

Potrafi być ona
Czułości spragniona
Lecz liczę na inne słodycze
I w niej gdybyś konał
Jest twój konfesjonał
Choć jeszcze ci tego nie życzę

A gdyby – Bóg broń cię
Na uczuć tych froncie
Ktoś uległ nagłemu szałowi
Potrafi być trzecia i czwarta w trójkącie
I słowa nie powi mężowi

Więc jeśli od tego
Nie klapnie ci ego
Żyj w zgodzie z poduszką, kochanie
Bo z tobą, kolego
Nic jeszcze pewnego
A ona w mym łóżku zostanie

1 komentarz:

  1. Pani Santor ma absolutną rację, Od dziecka wtulałam twarz w poduszkę i ryczałam, jak dziki osioł, o wszystko, co mi się przytrafiło niemiłego. Poduszce szeptałam moje sekrety i całowałam ją, gdy przytrafiło mi się coś przyjemnego. Tak. poduszka zasługuje na szacunek.

    OdpowiedzUsuń