Zmęczona miłość - Jan Wołek


Łucja Prus
Zmęczona miłość


Jan Wołek

Powiedzieliśmy dość zbyt szczerych słów
Patrzysz z okna na płot i lichy krzak
Miało trwać, tak mówiłeś, aż po sam grób
Sam widzisz, chyba nie potrwa
Nie, choć przeżyło parę lat

Nie mam żalu o nic, ty pewnie też
Wyrzuć pety, już proszę drugi dzień
Wyrośliśmy z żalu, przecież dobrze wiesz
Że możesz zostać lub odejść
A zresztą zrobisz to co chcesz

Zmęczona miłość w powszednim dniu
Zmęczona miłość, scukrzony miód
Zmęczona miłość, bez wiary w cud
Zmęczona miłość, scukrzony miód

Nie zaprzeczaj, to już jest owczy pęd
Teraz pięścią o stół, skądś znam ten greps
Mógłbyś być mniej banalny
Białych groszków pęk przyniesiesz
Wścibski ogrodnik plotkę rozniesie
Że znowu z nami gorzej jest

Potem będą pozory, znów chłodny tak
Do obłędu poprawny różaniec zdań
Potem w lustra zasadzce wysłużona twarz
I wreszcie nieme pytania
No, kto zawinił, ty czy ja

Obrazy: Montserrat Gudiol

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz