Świt i zmierzch i znowu świt
Noc świetlista, ciemne dni
Oswoiłam wieczność
Swoją nieobecność
Umiem przed wszystkimi kryć
Że mnie nie ma, nie wie nikt
Wreszcie się przestałam bać
Żyć nie muszę, mogę trwać
Tydzień, miesiąc, rok i wiek
Słyszę szum podziemnych rzek
Czasem tylko nagły lęk
Czy to popiół, czy to śnieg
Nie ma mnie i nie ma łez
Cierpi tylko ten, kto jest
Że mnie nie ma, nie wie nikt
Jest powietrze z grubych szyb
Czas wyrokiem nie jest
Lustro się starzeje
A ja się nie zmieniam z nim
Trwam jak kamień, nie jak dym
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz