Maria Koterbska - Księżyc
Jan Gałkowski
Wciąż w obłokach buja ciało to niebieskie
Podejrzenie nocą błąka się we mgle
Srebrzy w parku, gdy idziemy każdą ścieżką
Księżyc, Miesiąc albo Luna
Zresztą, jak kto chce
Patrz, patrz biegnie już
Wleci chmurką biały kurz
Nocka świeci jak ze szkła
Księżycowe oczy ma
Patrz, no patrz, błysnął tu
Zawisł nad gałązką bzu
Teraz znowu wszedł na klon
Gdzie by nie pójść, wszędzie on
A w mieście stoją białe domy
I dach każdy wybielony
Ludzi tyle, że nie zliczysz
Któż to chodzi po ulicy
Czy to wszystko lunatycy
Patrz, patrz, znowu lśni
Tylko się za chmurkę skrył
Teraz schował się za dom
Gdzie by nie pójść wszędzie on
Kto usunie ten szkodliwy anachronizm
Ten przeżytek, który w nocnym niebie tkwi
Znowu wchodzi Księżyc Jaśnie Oświecony
Czyli znowu Jej Wysokość Pani Luna lśni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz