Kazimierz Winkler
Gdy przez bulwary, jak co dzień
Wędruję sobie aż nadpłynie
Nocy miękki cień
Tłum gadatliwy mija mnie
A sprzedawcy zachwalają
Swoje wspaniałości
O, jakże lubię ulic gwar
Te małe kioski i bazary
Pełne żywych barw
O, jakże lubię chodzić tu
Kiedy wietrzyk znad Sekwany
Niesie nam chłód
Nie jestem milionerem, lecz
Monterem, ot zwyczajna rzecz
U Citroena dzień po dniu
Pracuje się za dwóch
Gdy wolny czas po pracy mam
Połażę tu, popatrzę tam
Przyjemność tania, nie ma co
Choćby się godzinami szło
Gdy w dole Sekwany gra nurt
Gdy przez bulwary, jak co dzień…
A kiedy trzeba wracać już
Dobranoc woła, śmiejąc się
Znajomy nocny stróż
Ech, jakże teraz kłaść się spać
Kiedy rzeka lśni, sypie złote skry
Gdy melodią brzmi paryski świat
Edouard Leon Cortes
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz