Tomasz, ach Tomasz

Ludwik Sempoliński
Tomasz, ach Tomasz

Aleksander Amsterdam

Tak staję tu przed wami
I o ścianę walę czołem
Nikt nie wie nic
Ja nie wiem sam
Skąd się w ogóle wziąłem
W Warszawie, w Warszawie
Gdziekolwiek się pojawię
Od razu, z rozkazu
Wołają wszyscy mnie

Tomasz, ach Tomasz,
Ach, powiedz, skąd ty to masz
I skąd u ciebie taki wdzięk
Apollo by z zazdrości pękł
Tomasz, ach Tomasz
Kochanek pewnie sto masz
Od kogo masz ten słodki głos
Te oczy oraz nos


Tomasz, ach Tomasz
Ty wszystko comme il faut masz
Choć mężczyzn mamy cały huk
Ty jeden jesteś biały kruk
Tomasz, ach Tomasz
Ach powiedz, skąd ty to masz
Tomasz, to co masz
Ma tylko młody bóg

W miłości jestem, że tak powiem
Jak turecki basza
Mężatki, panny, piękna płeć
To wszystko dobra nasza
Kobiety, kobiety
To słabość ma, niestety
Blondynki, brunetki
Wołają wszystkie mnie

Tomasz, ach Tomasz...

Nie jestem egoistą
Więc zeszłego roku w lecie
Uległem i i oddałem się
W małżeńskim tet-a-tecie.
Gdy żona ujrzała
Poemat mego ciała
Jak stała, zemdlała
Ze śmiechu krztusząc się

Tomasz, ach Tomasz
Ach, powiedz, gdzie ty to masz
Gdzież podział się twój cały wdzięk
Apollo by ze śmiechu pękł.
Tomasz, ach Tomasz
Jak nazwać mam to co masz
Powiedz mi, w kogoś wrodził się
Bo w ojca chyba nie

Tomasz, ach Tomasz
Nie wszystko comme il faut masz
Choć mężczyzn znałam cały huk
Myślałam, żeś jest biały kruk
Tomasz, ach Tomasz
Ach, powiedz, gdzie ty to masz
Tomasz, to co masz
Powinien mieć twój wróg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz